fbpx

„Tak oto po 4 miesiącach zaszłam w ciążę w sposób naturalny”

Mam na imię Magda. W wieku 29 lat poznałam mojego obecnego męża Darka, starszego ode mnie o 5 lat. Po dwóch latach znajomości zostaliśmy małżeństwem i od początku wspólnego życia wiedzieliśmy, że chcemy mieć dziecko i nie ma na co czekać.

kobieta w białej sukni i mężczyznaPo trzech miesiącach bezowocnych starań, poszłam do lekarza, ale polecił nam jeszcze poczekać z leczeniem, ponieważ niepłodność można podejrzewać dopiero po roku prób. Nie umieliśmy jednak cierpliwie czekać, więc zaczęliśmy chodzić od lekarza do lekarza. Wykonaliśmy całą masę badań i konsultowaliśmy się z 5 lekarzami. Większość z nich od początku proponowała nam inseminację lub in vitro. Po wielu trudnych momentach przeszliśmy bezskutecznie 2 inseminacje.

W pewnym momencie trafiliśmy pod opiekę p. Ani, która jest instruktorem Modelu Creighton. Opowiedzieliśmy jej naszą wtedy 4-letnią historię starania się o małego człowieka. Pani Ania opowiedziała nam o Naprotechnologii i pokierowała na wizytę do dr Barczentewicza w Lublinie.

Po pierwszej wizycie wiedzieliśmy, że dobrze trafiliśmy. Dr Barczentewicz okazał się nie tylko profesjonalnie podchodzącym do swojej pracy lekarzem, ale również życzliwym i dobrym człowiekiem. Po rocznej obserwacji i leczeniu pan doktor skierował nas na badania do Krakowa. Tamtejsze badania omówił z nami również wspaniały profesjonalista, immunolog dr Sacha. Potwierdził on podejrzenia dr Barczentewicza, że przyczyną są przeciwciała blokujące allo MLR. Doktor Sacha wytłumaczył nam, że leczenie polega na podaniu mi 3 szczepionek zrobionych z krwi męża. Po leczeniu w Krakowie wróciliśmy do dr Barczentewicza, który uzupełnił leczenie.

Tak oto po 4 miesiącach zaszłam w ciążę w sposób naturalny. Radość mieszała się z niedowierzaniem! Pierwsze badanie USG potwierdziło, że jestem w ciąży. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy lekarz powiedział nam, że ma niespodziankę i pokazał nam drugi pęcherzyk ciążowy! Gdy bicie serc dzieci zostało potwierdzone, wróciliśmy do Krakowa, aby się doszczepić w celu uniknięcia poronienia.

kobieta w ciąży obejmująca brzuch

Obecnie jestem w drugim trymestrze ciąży bliźniaczej. Przez cały ten czas wielkie pragnienie posiadania własnego dziecka, presja otoczenia i lęk czy w ogóle będziemy mieć dziecko powodował, że chwilami traciłam nadzieję, ale nigdy nie rezygnowałam z leczenia.Modliłam się z rodziną w tej intencji, odwoływaliśmy się do opieki licznych świętych (św. Jan Paweł II, św. Rita, św. Charbel), a także odmawialiśmy nowennę pompejańską.

Dziś mam pewność, że te fasolki są naszym „cudem”, ale gdyby nie fakt, że we właściwym momencie trafiliśmy pod opiekę p. Ani i dr Barczentewicza teraz moglibyśmy nadal tylko marzyć o dziecku.

Magda i Darek