Model Creighton poznaliśmy i zaczęliśmy stosować już w małżeństwie, mając dzieci. Do tamtej pory korzystaliśmy z metody Rotzera, jednak w trakcie karmienia piersią oraz śpiąc z maluchami poranne mierzenie temperatury było dla nas nierealne. Szukaliśmy więc innej metody rozpoznawania Czytaj dalej...
Modelem Creighton poznaliśmy podczas nauk przedmałżeńskich. Wtedy było to dla nas coś w rodzaju „kalendarzyka”. Jakże się myliliśmy! Z pierwszego spotkania z Anią, naszym ekspertem, wyszliśmy oczarowani! Nie mogliśmy uwierzyć, że bez antykoncepcji można spokojnie odłożyć jak i zaplanować poczęcie dziecka bez rezygnacji ze współżycia. Byliśmy pełni entuzjazmu i myśleliśmy, że wszystko mamy idealnie opanowane. Niesamowicie się myliliśmy…
Nasza przygoda z Modelem Creighton rozpoczęła się około rok przed ślubem. Usłyszeliśmy o nim na jednym ze spotkań podczas kursu przedmałżeńskiego. Postanowiliśmy spróbować głównie ze względu na nasze poglądy, gdyż nie chcieliśmy korzystać z żadnych z form antykoncepcji, a wyłącznie naturalnych metod.
Swoją przygodę z Modelem Creighton zaczęliśmy 2 miesiące przed ślubem. Wspólnie zdecydowaliśmy, że chcemy podchodzić do naszej płodności w sposób naturalny.
Mam na imię Milena, a mój mąż Piotr. Jesteśmy małżeństwem 5 lat. O naszego synka Stasia staraliśmy się 3 lata. Decyzję o zajściu w ciążę podjęliśmy rok po ślubie. Odwlekałam ją, gdyż uważałam, że poczęcie dziecka to żaden problem. Okazało się to jednak dla nas wielkim problemem.
Mam na imię Magda. W wieku 29 lat poznałam mojego obecnego męża Darka, starszego ode mnie o 5 lat. Po dwóch latach znajomości zostaliśmy małżeństwem i od początku wspólnego życia wiedzieliśmy, że chcemy mieć dziecko i nie ma na co czekać.
Gdy dowiedziałam się po raz pierwszy, że jestem w ciąży, byliśmy szczęśliwi. Niestety to szczęście szybko minęło bo w 12 tygodniu poroniłam.
Przez kilka miesięcy bezowocnie staraliśmy się o dziecko. Leczyliśmy się u lekarza, który nigdy nie zlecił wykonania kompletu badań. Przepisał za to leki stymulujące owulację, co jednak nie było skuteczne, ponieważ problem leżał zupełnie gdzie indziej. Na szczęście trafiliśmy do doktora Nyca i za jego namową rozpoczęliśmy spotkania z panią Anią – naszą instruktorką modelu Creighton. Jednocześnie robiliśmy potrzebne badania i chodziliśmy na wizyty do doktora.